Autor Wiadomość
Jan Kołodziej
PostWysłany: Śro 18:50, 20 Lut 2008    Temat postu:

Ten program mi się podobał. Autorka podeszła do niego dość profesjonalnie. Cenne były wypowiedzi Pani Kurczabińskiej i pani będącej świadkiem. Na tym tle wypowiedzi p.Orenowicza wyszły pajacowato. Zaś wypowiedź rzecznika UM w połączeniu z głosem i sprawą Pana Woźniczka to dowód na takie, a nie inne traktowanie Kochłowic przez UM.

Pomysł Pana Woźniczka wart jest uwagi i promowania!
przemek
PostWysłany: Wto 1:59, 19 Lut 2008    Temat postu:

18 lutego 2008 Telewizja Polsat wyemitowała odcinek programu Interwencja poświęcony tej sprawie... Czekamy na Państwa opinie na temat tego materiału!

Zobacz relację TV Arrow http://clips.interia.pl/stm/play.html?ver=noIE&attId=2332982&type=V&ref=interwencja



Apartamenty w hitlerowskim obozie pracy
Tekewizja Polsat, Program "Interwencja"
18.02.2008

Teren po hitlerowskim obozie pracy na sprzedaż! Urząd miasta w Rudzie Śląskiej kusi inwestorów obiektami poprzemysłowymi, które można przerobić na apartamenty. W ofercie jest m. in. szkoła, w której znajdował się hitlerowski obóz pracy. To skandal - mówią jego byli więźniowie. Czy miejsca, które były świadkami ludzkiej tragedii zostaną zapomniane?

- Obóz był otoczony drutem kolczastym, więźniowie byli pilnowani przez uzbrojonych żandarmów, którzy mieli obowiązek strzelać do każdej uciekającej osoby, więc możliwości ucieczki nie było - mówi Teresa Kurczabińska, prokurator Instytutu Pamięci Narodowej w Katowicach.

- W chwili obecnej tutaj mogą pojawić się na przykład sklepy spożywcze czy zakłady rzemieślnicze - informuje Wojciech Orenowicz z biura konserwatora zabytków w Rudzie Śląskiej.

"Lofty - mieszkania w postindustrialnych murach" - taka oferta pojawiła się na stronach urzędu miasta w Rudzie Śląskiej i szybko wywołała medialną burzę. Wśród obiektów przeznaczonych do sprzedania znalazła się przedwojenna szkoła, w której w czasie II wojny światowej znajdował się hitlerowski obóz pracy.

- Praktycznie w każdej dzielnicy są budynki, które na takie cele mogłyby się nadawać. Lofty są bardzo popularne, postanowiliśmy więc, że będzie to jeden ze sposobów na zagospodarowanie takiego budynku - opowiada Adam Nowak z Urzędu Miasta w Rudzie Śląskiej.

- Tak naprawdę, to nie wiemy, czy we wszystkich pomieszczeniach tej szkoły osoby były przetrzymywane, czy też stołowane. Udzielano im takich przymusowych usług hotelowych - mówi Wojciech Orenowicz, z biura konserwatora zabytków w Rudzie Śląskiej.

Wątpliwości, co do historii dawnej szkoły w Kochłowicach - dzielnicy Rudy Śląskiej nie ma pani Cecylia Chmiel. To było przecież tuż obok jej domu. Pierwszych więźniów przywieziono tam w sierpniu 1942 r. Pani Cecylia miała wtedy 11 lat. Do dziś pamięta niektóre twarze, spotkania, ukradkowe rozmowy z więzionymi dziećmi. I strach przed nadzorującymi obóz hitlerowcami.

- Nie rozmawialiśmy z więźniami. Za Niemców człowiek mógł żyć, tylko gdy postępował zgodnie z ich regułami. Inaczej od razu był wywożony do Oświęcimia - opowiada Cecylia Chmiel.

- Jeden ze świadków zeznaje w ten sposób: W Kochłowicach przebywałem około 8 miesięcy, warunki bytowe, jak we wszystkich obozach pracy były bardzo złe. Wydawano nam głodowe racje żywnościowe, spaliśmy w dawnych klasach, zamienionych na sale sypialne, w których łóżka były piętrowe. Jeśli chodzi o traktowanie więźniów przez załogę, to więźniowie byli pod byle pretekstem bici, gdyż każdy z bijących dysponował pejczem - czyta Teresa Kurczabińska, prokurator z Instytutu Pamięci Narodowej w Katowicach.

W jaki sposób upamiętniać miejsca, które były świadkami takich tragicznych historii?

Cztery lata temu pan Rudolf Woźniczek starał się, by budynek zamienić na muzeum. Uzyskał nawet prawo wieczystej dzierżawy. Jednak władze zakwalifikowały to miejsce do rozbiórki. Pan Rudolf zwrócił budynek. Dziś w budynku mają powstać ekskluzywne apartamenty. Pan Rudolf jest zdziwiony, że władze miasta zmieniły wcześniejsze decyzje.

- Moim celem było uratowanie tego budynku od zniszczenia. Chciałem tam zrobić małe regionalne muzeum. Wiedziałem, że kiedyś znajdował się tam obóz pracy, w którym przebywali ludzie pozbawieni majątków i przeznaczeni do wysiedlenia w inne miejsce - mówi Rudolf Woźniczek, który chciałby w byłym obozie zorganizować muzeum.

- Za jakiekolwiek przewinienia wobec więźniów stosowano kary cielesne. Dzieci za kradzież kromki chleba były bite lub umieszczane w ciemnicy - mówi Teresa Kurczabińska, prokurator Instytutu Pamięci Narodowej w Katowicach.

Obóz w Kochłowicach był jednym z kilkunastu obozów pracy dla przymusowych przesiedleńców na terenie Śląska. Pani Maria Świerczek z Buczkowic wraz z całą swoją rodziną została uwięziona w Kietrzu. Była więźniarka obawia się, że bez upamiętnienia, tragiczna historia polenlagrów zostanie zapomniana.

- Posterunkowi robili zdjęcia matkom, które tuliły dzieci. Potem rozwieszali plakaty w mieście. Wszędzie było napisane, że Niemcy zwieźli zdemoralizowany naród polski i żeby się do nas nie zbliżać - wspomina Maria Świerczek, która była więźniem obozu pracy w Kietrzu.

Teresa Kurczabińska, prokurator z oddziału Instytutu Pamięci Narodowej w Katowicach prosi o kontakt wszystkich, którzy byli więźniami polenlagrów na terenie Śląska.


Reporter:
Milena Sławińska
mslawinska@polsat.com.pl (Telewizja Polsat)

Streszczenie materiału Arrow źródło: http://interwencja.interia.pl/news?inf=1061012
przemek
PostWysłany: Pon 12:01, 18 Lut 2008    Temat postu:

Świat zza obozowych krat
"Dziennik Zachodni" Arrow 18 lutego 2008

Polenlager Kochlowitz był obozem pracy, w którym w czasie wojny więziono Polaków i Żydów. Po artykule pt. "Kto zamieszka w byłym obozie pracy?" (4 lutego) do naszej redakcji zaczęli zgłaszać się świadkowie historii nazistowskiego obozu pracy w Kochłowicach, dzielnicy Rudy Śląskiej. Ich relacje zweryfikują teraz prokuratorzy z Instytutu Pamięci Narodowej.

Polenlager Kochlowitz był obozem pracy, w którym w czasie wojny zginęło co najmniej kilkanaście osób. Po wojnie w obozowym budynku mieściła się szkoła. Teraz obiekt stoi pusty i niszczeje. Władze Rudy Śląskiej postanowiły budynek sprzedać i zaproponowały, aby przyszły inwestor stworzył w nim lofty, czyli luksusowe apartamenty. Pomysł wzbudził kontrowersje wśród mieszkańców. Na budynku nie ma nawet tablicy upamiętniającej losy więźniów w czasie II wojny światowej. Urzędnicy tłumaczyli, że o tragicznej historii tego miejsca nie wiedzieli. Tymczasem podczas hitlerowskiej okupacji przez kochłowicki obóz przewinęło się około dwa tysiące osób - głównie rodzin z Zagłębia Dąbrowskiego oraz Żywiecczyzny. Pracowali przymusowo w okolicznych zakładach. Wiadomo, że przynajmniej kilkunastu zmarło z wycieńczenia i braku opieki medycznej. Przeprowadzone po wojnie śledztwo wyjaśniło tylko część pytań związanych z działalnością obozu i dlatego też kolejne dochodzenie prowadzi Oddziałowa Komisja Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu katowickiego IPN-u. Z braku zachowanych obozowych dokumentów śledczy muszą oprzeć się na relacjach świadków. Tych jednak żyje już niewielu, a dotarcie do nich nie jest łatwym zadaniem.

Prokuratorzy IPN-u za naszym pośrednictwem zaapelowali o kontakt do wszystkich, którzy mogliby przekazać jakiekolwiek informacje o kochłowickim obozie. Na odzew nie trzeba było długo czekać: - Jako dziecko podczas wojny wiele czasu spędziłam w sklepie mojej babci - niemal dokładnie naprzeciwko samego obozu. Pamiętam pierwszych przesiedleńców. Przyszli w zimowych ubraniach, taszcząc ze sobą walizki. To był rok 1942 - rozpoczyna swą opowieść mieszkanka Kochłowic, która jako pierwsza odpowiedziała na nasz apel. Jak tłumaczy, z początku miał to być typowy obóz przesiedleńczy. - Dopiero później wokoło budynku pojawił się drut kolczasty i strażnicy - kontynuuje.

Według relacji naszej Czytelniczki, warunki w obozie były ciężkie. Szczególnie doskwierał więźniom brak żywności, więc niektórzy z okolicznych mieszkańców podrzucali im chleb przez ogrodzenie. W miarę upływu lat obozowy rygor coraz bardziej się zaostrzał.

- Stąd już był tylko jeden kierunek: Oświęcim. Czasem podjeżdżała "karetka" i zabierała tam ludzi. Niektórzy próbowali ucieczek. Aby się przed tym zabezpieczyć, Niemcy trzymali dzieci w obozie jako "zakładników". To miała być gwarancja, że dorośli po pracy w zakładach wrócą do obozu i nie będą uciekać - relacjonuje kochłowiczanka.

- Przeprowadzano też selekcje rasowe, wybierając dzieci przeznaczone do zniemczenia %07- wyjaśnia - Teresa Kurczabińska, prokurator z katowickiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej, prowadząca śledztwo w sprawie działających podczas II wojny światowej na Górnym Śląsku polenlagrów.

Historia kochłowickiego polenlagru zakończyła się w styczniu 1945 roku, gdy Niemcy ewakuowali przymusowych robotników krótko przed wkroczeniem Armii Czerwonej. - Najpierw wywieziono dzieci. To były straszne chwile. Słychać było krzyki i lament. Dwa dni później kobiety zostały wywiezione do Ravensbruck, a na samym końcu obóz opuścili mężczyźni. Oni trafili do Gross-Rosen. Dla prokuratorów z IPN ta informacja to zupełnie nowy wątek, choć sam fakt wywózki więźniów jest im znany.

W piątek przekazaliśmy do IPN-u zebrane przez nas relacje i kontakty. Prokuratorzy zapowiedzieli, że jak najszybciej przesłuchają świadków. Ponawiają też prośbę o kontakt do wszystkich osób mogących przybliżyć wydarzenia w Rudzie Śląskiej Kochłowicach z lat 1942-1945.

Michał Wroński
Jarzombek
PostWysłany: Pią 1:18, 15 Lut 2008    Temat postu:

Dziękuję za ten głos rozsądku i opanowania - medialny szum wokół sprawy Polenlagru w radoszowskiej szkoły stawał się już coraz to głośniejszy. A powyższy artykuł to już naprawdę przykład bardzo nierzetelnej dziennikarskiej roboty.
Jan Kołodziej
PostWysłany: Pon 11:21, 11 Lut 2008    Temat postu:

Z przykrością muszę stwierdzić, że sprawa radoszowskiej szkoły stała sie pożywką dla żądnych "dziennikarskiej" sławy oszołomów. Powyższy tekst jako żywo przypomina gomułkowski podręcznik historii, zatwierdzany do użytku na Kremlu. Nie będę bronił hitlerowców, ale takie "podbarwianie" faktów stanowi kontynuację stalinowskiego sposobu edukacji. Co mi się nie podoba?

W obozie nie pracowało około 2 tysięcy jeńców. Przez obóz przewinęło się około 2 tysięcy więźniów. Jeżeli autor tego nie wie - w obozach zagłady kwaterowano ich w barakach, odgradzano rzędami płotów pod napięciem, głodzono, palono w krematoriach itp. Czy tak było w Kochłowicach? Nie!

Obozy pracy były elementem systemu represji i zapewnienia hitlerowskiego porządku. Trudno liczyć na wydajną pracę ich więźniów - trudno tez mówić o chęci zysku! Odizolowano "elementy" potencjalnie zagrażające hitlerowcom, "przy okazji" zatrudniając ich przymusowo przy produkcji materiałów potrzebnych na froncie i w jego zaopatrzeniu.

A jakież to źródła podają liczbę "zginęło od 20 do 200 osób"? Na razie znamy liczbę 19, ustaloną w czasach komunizmu.
Skoro nie ma dokumentów pozwalających "odtworzyć realną sytuację" z lat 1942-1945 - skąd autor nabrał takich informacji?

"III Rzesza wykorzystywała mieszkańców do ciężkiej pracy na kopalniach" - ja dodam, że otrzymywali za to wypłaty. Po wojnie do pracy na kopalniach goniono wojsko, oddziały "Służby Polsce", a również więźniów. Bo wielu górników wywieziono na Syberię, albo do obozów na Zgodzie czy w Łambinowicach.

Dla mieszkańców obiekt ten jest przede wszystkim ponad 100-letnią szkołą. Urządzony w niej w latach 1942-1945 obóz wymaga upamiętnienia. Absolutnie nie wymaga "czci należnej nazistowskim obozom pracy", bo nie czcimy obozów - lecz pamięć ich ewentualnych ofiar.

Zauważcie, jak autor posługuje się językiem ojczystym: "polenlagera nr.7"
przemek
PostWysłany: Nie 2:21, 10 Lut 2008    Temat postu:

Adaptacja hitlerowskiego obozu pracy na lofty
Nazistowskie lofty w Rudzie Śląskiej
Źródło Arrow www.mmsilesia.pl
4 luty 2008

Ceglany gmach o powierzchni użytkowej niemal 1 tys.mkw. Wydawać by się mogło, że to znakomity obiekt do adaptacji na nowe cele: mieszkania, biura, hotel. Ale czy oby na pewno?

Gdy tylko pracownicy Urzędu Miasta z Rudy Śląskiej umieścili w internecie ofertę sprzedaży obiektu, doszło do niezwykle zaciekłych dyskusji wśród mieszkańców. Ci młodsi kojarzą budynek jedynie z niefunkcjonującą już szkołą. Jednak mury reprezentacyjnego gmachu chowają za sobą ponure wydarzenia, które miały miejsce podczas II Wojny Światowej.

Istniał tam hitlerowski obóz pracy - Polenlager nr 7 Kochlowitz. W obozie pracowało około 2 tys. jeńców. Warunki życia były podobne do tych, jakie panowały w obozach zagłady. Głównym celem zakładania na Śląsku takich obozów była chęć zysku. Jako że te ziemie obfitowały w zasoby naturalne - głównie węgiel i rudy metali - III Rzesza wykorzystywała mieszkańców, jak i ludzi ściąganych z pobliskich gmin, do ciężkiej pracy na kopalniach, hutach i w cegielniach. Nie wszyscy wytrzymali taką presję. Jak podają różne źródła w kochłowickim obozie zginęło od 20 do 100 osób. Niełatwo ustalić dokładną liczbę ofiar ponieważ Władza Ludowa nie przykładała do tego znacznej wagi. Obecnie nie ma żadnych dokumentów, które by potwierdziły realną sytuację jaka miała miejsce w Polenlager nr 7 w latach 1942 - 1945.

Mieszkańcy Rudy Śląskiej domagają się aby kochłowicki obóz pracy trafił na listę obiektów upamiętniających męczeństwo więźniów Polenlagera nr 7. Jednak nawet wpisanie na taką listę nie spowoduje, że adaptacja obiektu będzie uniemożliwiona.

Urzędnicy, którzy ogłosili przetarg na budynek twierdzą, że nie znali ponurej historii obiektu. Dostali oni bowiem gotową listę obiektów przeznaczonych do adaptacji na lofty od miejskiego konserwatora zabytków. Ten miał znać historię, ale nie zgłosił żadnych zastrzeżeń, więc budynek Polenlager nr 7 trafił na ową listę - z zastrzeżeniem, że cele adaptacji muszą być zgodne z czcią, która należy się takim miejscom jak nazistowskie obozy pracy.

Wcześniej czy później obiekt zostanie zaadoptowany. Nasuwa się tylko pytanie: na jakie cele omawiany budynek zostanie przeznaczony? Mieszkania? Muzeum? A może jednak dyskoteka?
przemek
PostWysłany: Sob 1:24, 09 Lut 2008    Temat postu:

Polenlager nr 7 - Kochlowitz
Podstawowe dane

Gmina Arrow Ruda Śląska
Upamiętnienie Arrow Brak upamiętnienia
Nazwa obozu Arrow Polenlager Nr 7 Kochlowitz

Adres Arrow Ruda Śląska -Kochłowice, budynek szkoły przy ul. Młodzieżowej 26

Losy Arrow Powstał 20.08.1942 r. Przebywało w nim przeciętnie ok. 180-200 osób. Głównie były to rodziny z dziećmi z Zagłębia Dąbrowskiego, oraz z powiatu żywieckiego. Zdolni do pracy zatrudnieni byli przymusowo w Hucie „Pokój”, Hucie „Florian”, Kopali „Wirek”, Kopalnia „Pokój” i Cegielnia „Radoszowy”
Zlikwidowany w styczniu 1945 r.

Szacunkowa liczba więźniów Arrow Ogółem przeszło przez obóz ok. 2 tys. osób.


Na podstawie: http://www.katowice.uw.gov.pl/urzadkatowice.php?wojewodztwo/podobozy_auschwitz
Jarzombek
PostWysłany: Pią 23:11, 08 Lut 2008    Temat postu:

Świadkowie poszukiwani
"Dziennik Zachodni" Arrow 8 luty 2008

Prokuratorzy z Instytutu Pamięci Narodowej szukają świadków, którzy pomogą rzucić więcej światła na historię polenlagru Kochlowitz. Hitlerowski obóz pracy znajdował się w budynku przy obecnej ul. Młodzieżowej. Tym, który urzędnicy wystawili jako "propozycję" pod lofty.

Przy ul. Młodzieżowej daremnie szukać jakiejkowiek tablicy z informacją o tym, co się tutaj działo podczas II wojny światowej. Wzmianki o polenlager Kochlowitz nie ma ani w przewodniku po mieście, ani na miejskiej czy parafialnej stronie internetowej. Zaledwie parę zdań można znaleźć na witrynie urzędu wojewódzkiego. Pamięć o obozie przechowali jednak niektórzy z mieszkańców. I oni właśnie zareagowali, gdy napisaliśmy o poszukiwaniu przez urzędników inwestora, który gotów byłby kupić ten obiekt i urządzić w nim lofty.

Sprawa wywołała medialną burzę. Korzystając z niej prokurator Teresa Kurczabińska z Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu Instytutu Pamięci Narodowej w Katowicach apeluje o kontakt wszystkich, którzy mogliby przekazać jakiekolwiek informacje o działalności kochłowickiego obozu. Nie zachowały się żadne obozowe dokumenty, więc śledczy zdani są w dużej mierze na relacje ustne. Z tym jednak również jest kłopot. Jak do tej pory nie udało się znaleźć żadnego świadka tych wydarzeń, a czas pracuje na niekorzyść prokuratorów.

Cenne będą zarówno relacje osób przebywających w obozie, jak i tych z drugiej strony. Jeśli stan zdrowia nie pozwoli komuś na przyjazd do Katowic, to niech się tylko skontaktuje z nami, a my przyjedziemy do niego. Ludzie często na dźwięk słowa "prokurator" reagują strachem, ale tu nie ma się czego bać. Nasze śledztwo ma charakter historyczny - wyjaśnia Teresa Kurczabińska.

Do czasu zakończenia obecnego śledztwa nasza wiedza o polenlager Kochlowitz ograniczyć musi się do kilku podstawowych faktów. Wiadomo, iż obóz powstał w sierpniu 1942 roku. Kiedy zakończył swą działalność? Tu wersje są dwie - jedna mówi o 1944, druga o początku 1945 roku. "Standardowo" przebywało w nim około 180-200 więźniów, zaś w ciągu całej wojny przewinęło się przez obóz około dwóch tysięcy osób - głównie mieszkańców Zagłębia Dąbrowskiego i Żywiecczyzny. Jako robotnicy przymusowi pracowali w hutach Florian i Pokój, kopalniach Pokój i Wirek i cegielni Radoszowy. Część z nich pozostała tu na zawsze.

- Prowadzący dochodzenie w latach 60. ustalili liczbę ofiar na 19. Ta liczba prawie na pewno jest zaniżona. Konkrety będę mogła podać jednak dopiero po przebadaniu ksiąg parafialnych. Więźniowie umierali z powodu wycieńczenia lub braku opieki medycznej - mówi Teresa Kurczabińska.


W polenlagrze nie będzie rozrywki

Nie ma mowy o dopuszczeniu jakiejkolwiek działalności rozrywkowej w tym miejscu - zapewniali nas magistraccy urzędnicy zaszokowani obozową przeszłością budynku przy ulicy Młodzieżowej.

Jak sami przyznali, zamieszczając listę "kandydatów" na lofty nie sprawdzali dobrze historii tych obiektów - oparli się jedynie na liście przygotowanej przez pracowników biura Miejskiego Konserwatora Zabytków.

Wedle urzędniczych deklaracji budynek dawnego polenlager Kochlowitz ma przeznaczenie mieszkaniowe "o niskiej intensywności", a podczas ewentualnej adaptacji inwestor będzie zobowiązany do uwypuklenia historii i cech zabytkowych obiektu. Wówczas też będzie sposobność do upamiętnienia więźniów obozu.

Wszystkich tych informacji daremnie jednak szukać w promocyjnej wizytówce budynku, zamieszczonej na internetowej stronie magistratu (można w niej natomiast znaleźć informację jaką powierzchnię zajmują w obiekcie sanitariaty).


Michał Wroński - POLSKA Dziennik Zachodni
Jarzombek
PostWysłany: Śro 12:19, 06 Lut 2008    Temat postu:

Tu lista filii KL Auschitz i osobna lista Polenlagrów z terenu obecnego woj. śląskiego:

http://www.katowice.uw.gov.pl/urzadkatowice.php?wojewodztwo/podobozy_auschwitz
Jarzombek
PostWysłany: Śro 12:11, 06 Lut 2008    Temat postu:

Obóz na Alinie? Wydawało mi się, że było tam tylko komando przy szybie?

A w szkole na Radoszowie (NIE "Radoszowach", Przemek! Smile zanim był Polenlager (a to nie to samo, co filia obozu koncentracyjnego) umieszczono też niemieckich przesiedleńców z Bukowiny. Podobnie jak - od 1940 r. - w Sierocińcu.

Trudna to sprawa i zgadzam się z konkluzją artykułu Michała Wrońskiego - jeśli skutecznie odstraszy się inwestorów, za kilka-kilkanaście lat problem "rozpadnie się" sam. Mam nadzieję, że się jednak tak nie stanie - "drugo szkoła" bardzo dobrze nadaje się do adaptacji na budynek mieszkaniowy i to może być jej atut (łatwiej zaadaptować ją niż Wasserturm czy wieżę węglową).

pozdrowienia
przemek
PostWysłany: Wto 21:34, 05 Lut 2008    Temat postu:

Dobdze, że ta sprawa ujrzała światło dzienne! Może nie potrzebne jest to zamieszanie medialne. Z resztą jestem przekonany, że MKZ, Pan Henryk Mercik, nie dokonał w tej kwestii zaniedbania! A na marginesie: trochę rozgłosu Radoszowom się przyda Wink
Jan Kołodziej
PostWysłany: Wto 21:18, 05 Lut 2008    Temat postu:

Dla mnie ta szkoła to przede wszystkim obiekt będący zabytkiem dla mieszkańców. Zbudowany w roku 1896. Dodatkowo ma w dziejach ten epizod z polenlagrem. Byłem zaniepokojony - gdyby ktoś tam rzeczywiście zaplanował działalność nie licującą z powagą miejsca, a potem IPN upubliczniłby szeroko swoje wiadomości - czy mieszkańcy byliby zadowoleni? Chyba nie.
Mam nadzieję, że jakieś dobre wyjście się znajdzie.

I ciekawostka:
na Alinie - po zachodniej stronie Kochłowic też w czasie wojny był obóz.
przemek
PostWysłany: Wto 0:25, 05 Lut 2008    Temat postu:

Sprawa rzeczywiście ciekawa i kontrowersyjna! A przy tym epizod ten jest mało znany powszechnie. Gratuluję, Panie Janie, że Pan zareagował. Urząd mógł to faktycznie przeoczyć.

Z drugiej jednak strony byłbym w tej kwestii ostrożny. W naszym otoczeniu istnieje wiele obiektów, które były świadkami męczeństwa. Choćby nowobytomskie przedszkole, w którym dzieciaki każdego dnia w pełnej nieśwaidomości dobrze się bawią...

Musimy pamiętać, że ten pomysł może okazać się ratunkiem dla upadającego obiektu! Jeszcze kilka lat i będzie po sprawie. A w obecnej sytuacji, zwłaszcza po Pana interwencji, prywatny inwestor odnowi obiekt ratując go od zniszczenia. Wtedy nie obejdzie się od pamiątkowej tablicy...

Z resztą jestem pewien, że osoby, które były tego świadkami, a zwłaszcza tam przebywające przymusowo, wolałyby aby obiekt przetrwał z tablicą pamiątkową i świadczył kolejnym pokoleniom o przeszłości, niż by pamiętały o tych wydarzeniach jedynie książki....

Pozdrawiam i zachęcam do wytrwałości
przemek
PostWysłany: Wto 0:17, 05 Lut 2008    Temat postu:

Były obóz pod młotek
"Dziennik Zachodni" Arrow 4 luty 2008

Stworzyć lofty w budynku byłego hitlerowskiego obozu pracy - to kontrowersyjny pomysł urzędników z Rudy Śląskiej. Mieszkańcy, którzy znają tragiczną historię tego miejsca, są zbulwersowani. Ich zdaniem to brak szacunku dla ofiar nazizmu.

Lofty to ekskluzywne mieszkania o dużych powierzchniach, ale także restauracje i dyskoteki, które powstają w opuszczonych poprzemysłowych budynkach. Najczęściej są świetnym pomysłem na zagospodarowanie walących się ruder, w których kiedyś działały fabryki. Niekoniecznie jednak jest to właściwy sposób na uratowanie od zniszczenia budynku, w którym w czasie drugiej wojny światowej istniał nazistowski obóz pracy. A taką ofertę pracownicy Urzędu Miasta w Rudzie Śląskiej umieścili na swojej stronie internetowej. Chcą, aby budynek przy ul. Młodzieżowej w dzielnicy Kochłowice został zagospodarowany w taki właśnie sposób. O tragicznej historii gmachu nie wspomnieli w ofercie.

Tymczasem w czasie wojny w Polenlager nr 7 Kochlowitz było około dwóch tysięcy osób. Pracowali w hutach i kopalniach na potrzeby III Rzeszy. Nie wszyscy to wytrzymali. Umierali z powodu wycieńczenia. Po wojnie w budynku mieściła się szkoła. - A teraz można go przejąć, urządzić w nim hotelik, restaurację, dyskotekę, a może dom publiczny! Historia się nie liczy, tylko premia za pomysł - denerwuje się Jan Kołodziej, który piszę książkę o historii dzielnicy Kochłowice. Urzędnicy tłumaczą, że o historii gmachu nie wiedzieli i stąd całe zamieszanie.

Jaka zatem będzie przyszłość budynku? - Nie chodzi o to, żeby takie obiekty stały puste, tylko dlatego, że były w nich obozy pracy. Jednak wystawiając taką ofertę trzeba zastrzec, jakiej działalności nie wolno tam prowadzić, żeby uszanować przeszłość - uważa Piotr Setkiewicz, kierownik działu naukowego Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau.

Lofty miały być sposobem, by do opuszczonych budynków wróciło życie. Na początek urzędnicy wytypowali sześć obiektów. Jednym z nich był budynek starej szkoły przy ul. Młodzieżowej w Rudzie Śląskiej Kochłowicach.

Ofertę dla inwestorów rudzcy urzędnicy umieścili na internetowej stronie magistratu, licząc że w ten sposób znajdą kupca na ceglane gmaszysko o powierzchni prawie tysiąca metrów kwadratowych. Podali w niej lokalizację obiektu i właściciela gruntu. O historii nie wspomnieli. Gdyby to zrobili, inwestorzy mogliby dowiedzieć się, iż w budynku podczas II wojny światowej znajdował się polenlager czyli hitlerowski obóz pracy.

Przez polenlager nr 7 Kochlowitz od sierpnia 1942 do stycznia 1945 roku przewinęło się około dwóch tysięcy osób - głównie z Zagłębia Dąbrowskiego i Żywiecczyzny. Zmuszeni byli do pracy w pobliskich hutach, kopalniach i cegielni. Nie wszyscy to wytrzymali.

- Umierali z powodu wycieńczenie lub braku należytej opieki lekarskiej. Prowadzący śledztwo w latach 60. doliczyli się 19 ofiar. Na pewno jest to liczba zaniżona - ocenia Teresa Kurczabińska, prokurator z Instytutu Pamięci Narodowej prowadząca śledztwo w sprawie działających na Górnym Śląsku polenlagrów.

Urzędnicy tłumaczą, iż nie wiedzieli o historii budynku przy ul. Młodzieżowej. Listę obiektów pod przyszłe lofty dostali od miejskiego konserwatora zabytków. Ten miał wiedzieć o przeszłości obiektu, ale nie zgłosił zastrzeżeń wobec pomysłu z loftami. Adam Nowak, rzecznik rudzkiego magistratu, zapewnia, że budynek w Kochłowicach ma przeznaczenie mieszkaniowe i nie ma mowy o prowadzeniu w nim jakiejkolwiek działalności rozrywkowej.

- Jeśli pojawi się inwestor, to razem z projektem adaptacji obiektu wykonana zostanie biała karta, zawierająca między innymi jego historię i cechy zabytkowe. Podczas adaptacji wymagane będzie uwypuklenie tych cech. Wówczas będzie możliwość upamiętnienia tego miejsca - zapowiada rzecznik.

Listę obiektów objętych upamiętnieniem prowadzi Wojewódzki Komitet Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Jeśli obiekt się na niej nie znajduje (tak właśnie jest w przypadku kochłowickiego obozu), to rada gminy powinna wystąpić o wpis i upamiętnienie.



Z dr. Piotrem Setkiewiczem kierownikiem działu naukowego Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau rozmawia Michał Wroński

Czym w rzeczywistości były polenlagry?

Wedle pierwotnych planów miały to być tymczasowe obozy dla wysiedlanych z terenu Rzeszy Polaków i Żydów. Docelowo mieli trafić do Generalnej Guberni. Chodziło o odseparowanie ich od miejscowych Niemców i przeznaczonych do zniemczenia Ślązaków. W praktyce z powodu zapotrzebowania przemysłu na robotników i niechęci władz Generalnej Guberni do przyjmowanaia tej ludności plan ów nie doczekał się pełnej realizacji.
Więźniowie polenlager byli więc traktowani jako darmowa siła robocza dla okolicznych zakładów przemysłowych.

Czy polenlager można porównać do obozów koncentracyjnych?

Daleko im było do obozów koncentracyjnych. Nie zmienia to jednak faktu, iż stanowiły formę represji. Panowały w nich ciężkie warunki: jedzenie marne, o odzież nikt nie dbał, zdarzało się też bicie. Byłaby to konstrukcja zupełnie pozaprawna i osoby przetrzymywane w polenlagrach miały później prawo do niemieckich odszkodowań.

W jaki sposób należy chronić takie miejsca?

Decyzja należy do społeczności lokalnej. Na terenie Górnego Śląska było kilkadziesiąt takich miejsc i nikt jeszcze nie wpadł na pomysł, by je wszystkie chronić.
Kompromisowym wyjściem byłaby tablica pamiątkowa oraz zapis w planie miejscowym, wskazujący jakiej działalności nie można prowadzić w takim obiekcie. Nie można jednak przesadzać, bo efekt będzie taki, iż nie będzie chętnego na taki obiekt i pozbawiony gospodarza w końcu się zawali.

Michał Wroński - POLSKA Dziennik Zachodni
Jan Kołodziej
PostWysłany: Sob 12:05, 26 Sty 2008    Temat postu:

Jarzombek napisał:
nie jest to przykład profesjonalnego podejścia


I tu masz na pewno rację. W naszym mieście bardzo modne są działania na jego "rozruszanie" i zagospodarowanie w sposób dla UM beznakładowy.
Władze stale chwalą się, że pielęgnują tradycje, historię, etc.etc. ...

Ciekawe, czy w radoszowskiej szkole powstanie hotel, dyskoteka, restauracja, a może tzw.dom uciech? I czy na ścianie frontowej ktoś umieści tablicę informującą, że "w tym budynku mieściła się filia obozu koncentracyjnego" ... ?

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group