Autor Wiadomość
przemek
PostWysłany: Pią 23:41, 23 Lis 2007    Temat postu: Rocznica tragedii w kopalni Halemba

Rocznica tragedii w kopalni Halemba
"Dziennik Zachodni" 23 XI 2007

Dokładnie rok temu nad ranem prysnęły resztki nadziei. Prowadzący akcję w kopalni Halemba ratownicy dotarli do ostatnich z dwudziestu trzech poszukiwanych górników. Żaden z nich nie przeżył wybuchu metanu i pyłu węglowego. W środę przed tablicą z ich nazwiskami zapłonęły dziesiątki zniczy. W halembskim kościele tłumy modliły się za spokój ich dusz.

Monument poświęcony "poległym na posterunku pracy" odsłonięto na cmentarzu komunalnym w Halembie dwa lata temu. Wówczas widniało na nim 138 nazwisk. Nikt nie przypuszczał, że tak szybko trzeba będzie dopisać kolejne, a tym bardziej, że będzie ich aż tyle.
- Nigdy nie myśleliśmy, że kiedyś nastąpi taka tragedia, iż pojawi się konieczność rozbudowy tego monumentu, by dołączyć jeszcze jedną tablicę - przyznał Stanisław Kiermes, inicjator budowy pomnika.

Podczas uroczystości na cmentarzu pojawili się bliscy i znajomi tragicznie zmarłych górników, ale też przedstawiciele Kompanii Węglowej, władz wojewódzkich, kopalniane poczty sztandarowe oraz samorządowcy. Obecna była marszałek senatu Krystyna Bochenek i wicepremier Waldemar Pawlak. Tym razem nie było apelu poległych, werbli, ani długich przemówień. Po krótkiej modlitwie tablicę poświęcił proboszcz parafii pw. Matki Boskiej Różańcowej w Halembie - ksiądz Bernard Drozd. Delegacje w milczeniu składały wiązanki kwiatów. Ciszę przerywał tylko trzask fotoreporterskich aparatów.

Wartę honorową obok monumentu wystawili ratownicy. Ci sami, którzy przed rokiem, ryzykując własnym życiem, przedzierali się przez wypalone wyrobisko. Do samego końca wierzyli, że idą po żywych. - Nigdy nie zjeżdża się na dół ze świadomością, że ci, po których idziemy mogą już nie żyć. Takiej myśli nie dopuszcza się nawet do głowy. Dopóty naszych kolegów nie wyciągniemy, dopóty oni cały czas żyją - mówił Tomasz Gwizdała, ratownik z Halemby. W rocznicę tragedii znów stanęły mu przed oczyma wstrząsające obrazy sprzed roku.

- Ta pamięć zostanie do końca życia. Tego się nie da usunąć ze świadomości - wspominał.

- Akurat tego dnia miałem na godzinę 18.30. Przed wejściem na kopalnię dowiedziałem się, co się stało. Natychmiast ruszyliśmy do akcji. Było naprawdę ciężko. Panowały najgorsze warunki, jakie można sobie przy takiej akcji wyobrazić - opowiadał jego kolega ze stacji ratowniczej Zbigniew Wira.

- Bardzo wysoka temperatura, wszystko poniszczone i sama świadomość tego, co się stało - dodał Tomasz Gwizdała.

W katastrofie stracili kilku kolegów. Oni sami nie kalkulowali, nie roztrząsali tego, że zjeżdżając tysiąc metrów pod ziemię nadstawiają własne głowy.

- Przy takiej dawce adrenaliny nie myśli się o niebezpieczeństwie. Gdy się pracuje na okrągło bez wytchnienia, to nie ma czasu o tym myśleć. Poza tym każdy z nas składając ratowniczą przysięgę musi się liczyć z takimi sytuacjami - tłumaczył Tomasz Gwizdała.

Od refleksji nie sposób jednak uciec, zwłaszcza w rocznicę tych tragicznych wydarzeń. - Każdy ma chwilę zadumy, choć nie można się pogrążać. Człowiek musi żyć dalej i dalej pracować - powiedział Tomasz Gwizdała.


Pomnika chcieli strajkujący


Z postulatem budowy pomnika "poległym na posterunku pracy" wystąpili w sierpniu 1980 roku strajkujący górnicy KWK Halemba. Żądali, by pomnik stanął przy głównej bramie zakładu. Pomysł doprowadził do realizacji Stanisław Kiermes, wieloletni pracownik "Halemby" i przywódca zakładowej "Solidarności". Jak wylicza ubiegłoroczna katastrofa to czwarty zbiorowy wypadek, do jakiego doszło w kopalni na przestrzeni 50 lat jej istnienia. - 1 września 1980 roku zginęło ośmiu górników, 10 stycznia 1990 roku dziewiętnastu, a 7 marca 1991 pięciu.

Michał Wroński

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group