|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
muniek
Dołączył: 24 Sie 2007
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bykowina
|
Wysłany: Czw 10:38, 24 Kwi 2008 Temat postu: Ocalić od zapomnienia śląską mowę! |
|
|
Powstała koalicja na rzecz mowy śląskiej
"Gazeta Wyborcza", 24 kwietnia 2008
Po raz pierwszy w historii trzy śląskie organizacje upomniały się u posłów o wpisanie mowy śląskiej do ustawy o językach regionalnych. - Wcześniej śląskość była uznawana za coś podejrzanego, ale mamy prawo upominać się o to, co nam się należy - mówi Jerzy Gorzelik, lider Ruchu Autonomii Śląska.
Apel do posłów o oficjalne uznanie mowy śląskiej za język regionalny przygotowały wspólnie Towarzystwo Kultywowania i Promowania Śląskiej Mowy Pro Loquela Silesiana, Ruch Autonomii Śląska i Związek Górnośląski. W piśmie, które wysłano do wszystkich parlamentarzystów z Górnego Śląska, przypominają, że w ustawie o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym śląską mowę pominięto. Twierdzą, że Ślązacy odebrali to jako arogancję wobec ich zwyczajów, mowy i tradycji. Dlatego teraz chcą zmiany prawa.
- Mowa śląska zasługuje na taki sam status, jaki ma język kaszubski - mówi Gorzelik.
Podczas spisu powszechnego sześć lat temu blisko 60 tys. osób stwierdziło, że mowa śląska jest ich językiem domowym. Śląski jest dostrzegany również za granicą. Biblioteka Kongresu USA wpisała go do swojego rejestru języków świata.
- Przez lata był u nas zły klimat dla śląskości. Uważano ją za coś podejrzanego, dopatrywano się niebezpiecznych związków z tradycją niemiecką. Z drugiej strony sami Ślązacy nie byli zdeterminowani walczyć o swoje. Jeszcze nie oswoiliśmy się z myślą, że w normalnym państwie możemy osiągnąć to, co się nam należy - wyjaśnia Gorzelik.
Józef Buszman, prezes Związku Górnośląskiego, uważa, że podkreślenie wartości mowy śląskiej pomoże w pielęgnowaniu tożsamości regionu. - To najlepsze lekarstwo na globalizację, której przecież i tak nie da się uniknąć - mówi. Podkreśla jednocześnie, że nie można zapominać o skodyfikowaniu mowy śląskiej. Tym właśnie zajmuje się już Pro Loquela Silesiana.
Senator Andrzej Misiołek (PO), koordynator zespołu parlamentarzystów z województwa śląskiego, już teraz deklaruje poparcie dla tego pomysłu. - Będziemy o tym rozmawiać podczas obrad zespołu. Postaram się, by pozytywnie załatwić tę sprawę - obiecuje.
Przemysław Jedlecki
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
przemek
Administrator
Dołączył: 05 Lip 2007
Posty: 536
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bykowina
|
Wysłany: Pon 0:03, 15 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Czy to początek nowej ery języka śląskiego?
"Gazeta Wyborcza", 9 XII 2008
Michał Smolorz
Czy 3 grudnia 2008 roku nastąpił niespodziewany przełom w kwestii języka śląskiego? O swoich wrażeniach z posiedzenia Sejmowej Komisji Mniejszości Narodowych i Etnicznych pisze Michał Smolorz.
W końcu listopada odebrałem zdawkowy faks z zaproszeniem na posiedzenie Sejmowej Komisji Mniejszości Narodowych i Etnicznych, z porządkiem dziennym: "Ślązacy - dynamika tożsamości, aspiracje językowe, identyfikacje narodowe". Przyznaję, nie miałem ochoty tam jechać, spodziewając się bezproduktywnego "bicia piany". Na baczność postawił mnie dopiero telefon od Kazimierza Kutza, wiceprzewodniczącego komisji, który z pasją przekonywał, że może to być kluczowy moment starań o śląską sprawę. Po tym telefonie już nie miałem wyboru, więc kupiłem bilet na pociąg, wdziałem świąteczny ancug i wybrałem się do stolicy.
My i Oni
W porannym ekspresie spotkała się kilkunastoosobowa reprezentacja wszystkich znaczących organizacji regionalnych. Był Jerzy Gorzelik z obstawą Ruchu Autonomii Śląska, za nim Dietmar Brehmer - dyżurny Niemiec z Katowic, Józef Buszman w imieniu Związku Górnośląskiego, Jan Hahn z Przymierza Śląskiego, nieoceniony Alojzy Lysko z Bojszów, który jest sam dla siebie instytucją, byli przedstawiciele wszystkich stowarzyszeń działających na rzecz śląskiego języka. Na miejsce dotarła też grupa z Opola. Na liście znalazło się w sumie 26 zaproszonych gości. W ostatniej chwili pojawił się Piotr Spyra, członek zarządu województwa śląskiego, reprezentujący Ruch Obywatelski "Polski Śląsk", w towarzystwie PiS-owskiego senatora Bronisława Korfantego. Obaj ostentacyjnie usiedli z dala od śląskiej delegacji. Pewnie dlatego, aby broń Boże ktoś ich nie sfotografował w tym towarzystwie ani nie utożsamiał ich poglądów z grupą, którą Spyra z nieskrywaną pogardą uparcie nazywa "ślązakowską".
Gdzie nasi posłowie?
Rzut oka po sali przyniósł pierwsze rozczarowanie: znikome zainteresowanie posiedzeniem ze strony śląskich posłów. Mamy ich łącznie 69, z tego 56 z województwa śląskiego i 13 z opolskiego. Byli obecni głównie członkowie komisji: Kazimierz Kutz, Marek Plura i Ryszard Galla. Spoza komisji pojawił się jedynie Jan Rzymełka. Nie znam wszystkich posłów, być może byli jeszcze jacyś mniej rozpoznawalni ze Śląska, ale najwyżej dwie, trzy osoby. Niewiele jak na posiedzenie, które miało dokonać przełomu w prawnym umocowaniu śląskiej tożsamości.
Obrady prowadził przewodniczący komisji, PiS-owski poseł Marek Ast. To mogło budzić obawy - partia ta otwarcie prezentuje się jako zwolenniczka silnego państwa unitarnego i jest raczej antyregionalna. Nie wiem, czy to kurtuazja wobec zaproszonych gości, ale sposób prowadzenia obrad, a nawet prezentowane poglądy przewodniczącego przeczyły PiS-owskiemu stereotypowi, a całe ujmowanie problemu raczej świadczyło o życzliwości wobec prezentowanych poglądów.
Śląskie gadanie
Pierwszą godzinę oddano gościom, z których każdy miał do dyspozycji pięć minut. Zaczął Alojzy Lysko, dobrze w Sejmie pamiętany jako poseł poprzedniej kadencji. Przemówił po swojemu, emocjonalnie, głęboko sięgając do zakamarków śląskiej duszy, dając przy okazji próbkę żywotności śląskiej mowy w jej szlachetnym brzmieniu. Pan Alojzy tchnie głęboką wewnętrzną uczciwością, w jego przemowach nie ma fałszywych tonów, co daje mu wysoką wiarygodność.
Znakomicie zaprezentował się Jerzy Gorzelik, wygłaszając dobrze dobrane argumenty na rzecz rozwoju tożsamości regionalnej Ślązaków. Jest świetnym oratorem, co jego chłodną, prawnie i historycznie umocowaną argumentację dodatkowo wzmacnia. Józef Buszman nie wysilił się zbytnio i opowiadał wyeksploatowane przypowieści z czasów Ligonia, że nieprawdą jest, jakoby Ślązacy byli zniemczeni - bo u nas się po staropolsku mówi "zopaska", kiedy Polacy mówią z niemiecka "fartuch". Nie zabłysnął też Dietmar Brehmer, prowadząc dość chaotyczny wywód o prześladowaniu jego rodziny w szkołach gdzieś w latach 60. ubiegłego wieku, co jest też argumentacją zużytą.
Dobrze wypadli przedstawiciele organizacji promujących śląską mowę. Brzmieli wiarygodnie, reprezentowali młodsze generacje, które trudno posądzić o bezproduktywne sentymenty do minionych czasów. Czuje się u nich pasję, nie rewolucyjną, raczej wynikającą z woli współtworzenia nowych czasów. Rzetelny wykład o stanie rozwoju śląskiej mowy przestawił prof. Bogusław Wyderka z Opola. Zainteresowanie, chwilami nawet rozbawienie, wzbudził Jan Hahn z Tarnowskich Gór, przywołujący swoje wspomnienia rachmistrza z ostatniego Narodowego Spisu Powszechnego i dokonywane wtedy machinacje ("nieparzyste numery okazały się śląskie, a parzyste polskie, bo po tej stronie ulicy rachmistrz uległ poleceniom gumowania śląskości").
Konfederacja NbN (Nie bo Nie)
Kiedy głos zabrał Piotr Spyra, można było przewidzieć, co powie. Nie zawiódł, znów zabrzmiała dobrze znana melodia o tym, jak to „ruch ślązakowski” zagraża polskiej racji stanu, integralności terytorialnej państwa i narusza prawa polskiej większości na Śląsku. Spyra konsekwentnie uderza w konfrontacyjne tony, łączy przy tym retorykę czasów gomułkowskich (ciekawe jak ją posiadł, za młody jest, by pamiętać tamtą epokę) ze słownictwem władz stanu wojennego. Uparcie mówi np. o „tak zwanym Związku Ludności Narodowości Śląskiej”, jakby wyjął to z ust Jerzego Urbana, wygadującego wówczas o „tak zwanej » Solidarności «”. Śmiać się czy płakać?
Oto człowiek reprezentujący kanapowe towarzystwo politycznych cyników, z jakichś tajemnych powodów zajmuje wysoką, dobrze płatną synekurę członka zarządu województwa, z której to pozycji jedzie do stolicy, by otwarcie sprzeciwiać się kulturowym aspiracjom własnych ziomków. Dramatyczne skojarzenia historyczne same cisną się na usta. Ale potraktujmy ten głos jako potrzebnego w każdej sprawie advocatus diaboli ; im bardziej on miałki i bełkotliwy, tym lepiej pozwala zabłysnąć postulatorom śląskiej sprawy.
Co na to parlamentarzyści?
Bardzo dobrze zabrzmiały wypowiedzi posłów. Pierwszy raz widziałem Kazimierza Kutza przy codziennej poselskiej robocie - widać, że traktuje ją prawdziwie po śląsku: rzetelnie, poważnie i bez taryfy ulgowej. Emanował całym bogactwem swojej osobowości, życiowego doświadczenia, a przy tym młodzieńczej nieraz gorliwości. Widać było, że cieszy się w poselskim gronie estymą, z pewnością nie tylko z powodu wieku i artystycznego dorobku, ale i społecznej pasji. Dobre wystąpienie przygotował Marek Plura, który przypomniał, że też jest Ślązakiem z Raciborza, o czym niektórzy w komisji zapominają. Poseł ten bez kompleksów przeciska się swoim elektrycznym wózkiem przez sejmowe zakamarki, siłą ducha twórczo niwelując słabości ciała. Wybór Marka Plury do Sejmu był bez wątpienia jedną z najlepszych inwestycji wyborczych w regionie.
Duże wsparcie śląska sprawa otrzymała od przedstawicieli innych mniejszości. Wiceprzewodniczącym komisji jest Eugeniusz Czykwin, Białorusin, który nie skrywał swojej sympatii i wsparcia dla naszych postulatów. Silnych argumentów dostarczyła sejmowa ekspertka dr Olena Duć-Fajfer, Łemkini, orędowniczka każdego twórczego działania na rzecz grup etnicznych. Ryszard Galla, jedyny w tej kadencji deputowany mniejszości niemieckiej z Opola, nie zabierał głosu. Można to zrozumieć, wszelkie ustępstwa prawne na rzecz czysto śląskiej tożsamości osłabiają polityczną pozycję mniejszości niemieckiej jako reprezentanta górnośląskich autochtonów. W tej sytuacji należy docenić fakt wstrzymania się od głosu sprzeciwu.
Czy będzie ciąg dalszy?
To posiedzenie komisji nie ma żadnych automatycznych skutków prawnych. Jednak zakończono je dwiema ważnymi konkluzjami.
Po pierwsze: w obecnym stanie "politycznej świadomości i woli" realne stało się wpisanie języka śląskiego do ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych jako języka regionalnego. A ściślej mówiąc: Ślązaków można uznać - obok Kaszubów - za "mniejszość językową", co automatycznie spowoduje nadanie naszemu językowi statusu języka regionalnego. Dalej idące postulaty, a zwłaszcza uznanie narodowości śląskiej, na dzień dzisiejszy są nierealne.
Po drugie: choć nie jest to warunek sine qua non , najpoważniejszym argumentem na rzecz szybkiego przeprowadzenia tej zmiany w ustawie byłoby przedstawienie choćby wstępnej dokumentacji kodyfikującej śląski język, nasamprzód jego pisownię, w dalszej kolejności elementarną gramatykę i słownictwo. Posłowie gorąco zachęcali nas do szybkiego przeprowadzenia tych prac.
Teraz nasz ruch
Niewykluczone, że byliśmy świadkami zdarzenia bez mała epokowego. Możemy tę chwilę twórczo wykorzystać i rozpocząć proces, który zaprowadzi nas w miejsca, o których nam się dotąd nie śniło. Z logiki zdarzeń wynika, iż w krótkim czasie (dwa, trzy miesiące) należałoby zwołać Kongres Śląskiej Mowy z udziałem wszystkich zainteresowanych. Na nim z grona powszechnie uznanych autorytetów wyłonić komitet kodyfikacyjny i wyznaczyć mu czas na zakończenie kolejnych etapów prac. Wszystko powinno być ukończone w 2009 roku!
Możemy tę szansę utopić w prowincjonalnych gierkach i przepychankach. Niestety, już słychać o konkurujących ze sobą komitetach na rzecz kodyfikacji języka, z których każdy uznaje się za jedynie prawdziwy i uprawniony. Regionalni grafomani pospiesznie wydają przeróżne śląskie elementarze i podręczniki, każdy też jest "jedynie słuszny". Grozi nam, że wszystko skończy się... jak zawsze.
Mówiąc najkrócej: teraz wszystko zależy od nas samych. Potem niech nikt nie sięga po starą śpiewkę, że warszawka... itd.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|